Moje akwa mam już dobrych kilka miesięcy. Do tej pory wszystko było ok, bez wiekszych problemow, poza aiptasią, która co jakiś czas gdzieś się wyłoni...
Aktualnie praktycznie wszystko pokrywają mi nieznośne glony. Koralowce zaczęły tracić kolory i brązowieć, a ślimaki mi zdechły. Dramat. I nie mogę znaleźć przyczyny tego kryzysu
Ogólnie - wszystkie inne zwierzaki mają się dobrze. Ok. 2 tygodnie temu w akwa zaczęły pojawiać się glony, nie była to jakas powolna plaga, tylko dosłownie z dnia na dzień zrobiło się kolorowo (zielono-czerwono-brązowo). Stan ten utrzymuje się do tej pory: na skałach, piasku i szybach.
Cały czas mierzę parametry wody, bez zmian:
Temp: 22-23°C
Ph: 8.15
Kh: 10,5
Sól: Sea Salt
Skała: 1,5 kg żywej, 700g suchej.
Obsada: 2x Euphyllia, xenia, pocillopora, briareum, anthelia, clavularia papaya, błazen i chrispitera. Wcześniej dwa ślimaki (turbo i trochus) - zdechły w tym samym czasie poza tym wraz ze skałą dostałam chyba z 5-7 wieloszczetów, które co jakiś czas się wystawiają...
Jedna euphylia walczy, raz wygląda jakby zdechła, raz się pompuje (ale minimalnie). Z gminami wciąż walczę.
Nie wiem już jak walczyć, woda utleniona nie działa - prawdopodobnie po jej dawkowaniu zdechły ślimole i źle się poczuła ww. euphylia. Bioclean nie pomaga, odsysanie piasku, ogarnianie szyb to też syzyfowa praca, bo po 2 dniach wszystko wygląda tak samo. Zmienianie wkładów w filarze też lipa - ogólnie próbowałam już chyba wszystkiego.
Akwaryści - potrzebuję Waszej pomocy. Co może być przyczyną tego całego zajścia I jak walczyć? Coraz częściej biorę pod uwagę chemiclean, ale naprawdę boję się, że to zaszkodzi życiu. Co robić? ?
Załączam zdjęcia...